26.2.12

Lustra nadal pękają na dźwięk mojego krzyku przerażenia. Między innymi z tego powodu dużo niepokoju i dziwnego wstydu kosztowało mnie zajrzenie na tego bloga. Jak zwykle najbardziej boję się siebie samej- pod tym względem wszystko u mnie po staremu. 

Próbując znaleźć jakiś sensowny nowy szablon usłyszałam zza ramienia "Weź ten z drutem kolczastym. Będzie najlepiej oddawał treść." Zatem, jak widać, było się czego bać. 

Okazało się, że oprócz biegania, robienia na drutach, cielesnych uciech i babskich wieczorków, również całe to "pisanie" ma dla mnie wartość terapeutyczną. Bardzo mało wiem o sobie a jeśli już coś wiem to to, że jeżeli wiem, że coś o sobie wiem to muszę się tego kurczowo trzymać. Z pełną świadomością kameralnych warunków i skromnej widowni. Anonimowość w internecie chyba wciąż mnie podnieca równie mocno  jak moją babcie kręcenie kiełbasy. 

A ponieważ od kilku miesięcy moje demony bawią się ze mną w chowanego postanowiłam znowu podjąć tę zabawę. Moje nienazwane, niewrzucone do żadnej szuflady z depresjami, nerwicami, anoreksjami, PMS-ami i nałogami. Żeby to! Ale nie, nie mogę ich oddać, włożyć do któregokolwiek katalogu. Wrzucić jak niechciane dziecko do okienka nadziei. Są moje -obrzydliwe, wkurwiające, lepkie i złośliwe do szpiku kości. A jednak moje pisanie sprawia, że chwilowo składają swój melanż do koszyczka i idą wypisywać antysemickie hasła na murach przy PKP albo żenić papierosy na Madro.


Bo chodzi o to, jestem dorosłą, albo prawie dorosłą kobietą, która wciąż nie potrafi rozplątać tej samej skakanki, którą dostała na piąte urodziny. Naiwnie liczyłam, że mi w tym pomożesz- w końcu chodzisz już do ósmej klasy. To chyba największy błąd jaki wszyscy popełniamy w tym barłogu na literkę "m".

Miałam jednak swoje powody- pozwól, że przez chwilę będę tą prawdziwie wdzięczną samicą. Bo chwyciłeś mnie mocno za rękę gdy przechylałam się już w stronę krawędzi. Dlatego codziennie obiecuję sobie, że będę ponad tę codzienność. Oczywiście zwykle przegrywam. Związek to słuchanie swojej ulubionej muzyki w słuchawkach. Nigdy nie byłam w tym dobra. Być może na tym polega moja niedojrzałość ale akceptacja jedności miejsca, czasu i obsady przyprawia mnie o lekki niepokój. Również na tym, że wpadam w ekstrema i nie implikuję stanów pośrednich.

Ten węzeł tylko ja mogę rozsupłać, choćbym miała go sama pogryźć, podpalić czy po raz kolejny zarzygać. Ale dziękuję, że to znosisz. Ze sprzeczności, które mnie cechują bardzo trudno wyciągnąć medianę a mimo to udaje Ci się to. Strasznie mi wstyd, że jest na tym świecie ktoś, kto widział mnie w totalnie żałosnych konfiguracjach. I strasznie mi miło że mimo to wciąż chce oglądać moją parszywą mordę.

Nie podoba mi się, że wszystko jest sinusoidą. Że po ekscytujących zmianach przychodzi zmierzyć się z przewidywalną sekwencją zdarzeń, która natychmiast mnie nuży. Zamieniłam moje 5 metrów na blisko 15 razy więcej. Zmieniłam miasto, zaczęłam nowe, świetne studia i pracę marzeń. Trochę na zapas zaczynam się jednak bać rutyny. Pomimo splotu genialnych wręcz okoliczności wciąż dostrzegam tylko profanum, nie wierzę w cuda, objawienia, porządek świata, rzeczy i życia, uspokajającą moc słów"tak po prostu ma być" i teorię predestynacji. Wciąż postrzegam wszystko jako zbiór przypadków, nie dostrzegam znaków, nie jestem wdzięczna i nie przemawia do mnie retoryka winy i kary albo ta akcentująca proporcjonalną zależność pomiędzy techniką ułożenia pościeli a jakością snu. Nie uważam, że ruch skrzydeł motyla na Tajwanie sprawił, że poznałam ukochaną osobę. Piszę o tym z zazdrości. Chciałabym witać każdy dzień z jakąś ufnością a oddanie moich lęków w dobre ręce dobrotliwego pana z brodą albo zrzucenie ich na karb słabej karmy rozwiązałoby wiele moich dylematów.

Ostatnio głęboko wierzę tylko i wyłącznie w geniusz twórców krzyżówek "Przekroju". Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ogłosić światu, że rozwiązałam całą sama.

Co do szablonu- stanęło na obrazie mojego ukochanego Magritte. Zawsze jarałam się nim bardziej niż Dalim.

Przeboleję słuchawki. Najwyżej od nich ogłuchnę. Widok jak rapujesz wymachując łokciem jest tego wart.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz